Za oknem ciemno. Mieszkam na poddaszu, najwyżej, z dużym oknem i poczuciem, jakby to był sam dach. W ciągu dnia zaglądają tu gołębie. To będzie osobisty wpis. Bardzo szkicowy.
Do Archiwum Archidiecezjalnego jest stąd 200 metrów.
Przyjechałam przygotowana – wspaniale, gdyż na miejscu nie ma katalogów. Miły pan informuje mnie, że prof. Alina Mądry intensywnie pracuje nad zbiorami muzycznymi ze swoimi studentami. Dobra wiadomość, uda mi się ją już niebawem spotkać.
Nuty w Archiwum przechowywane są w białych teczkach – każda pozycja osobno. Udało mi się przejrzeć wybrane zbiory Grodziska Wielkopolskiego. Bardzo żałuję, że nie można robić fotografii, mam jednak nadzieję na skany. Pozycje udostępniane są w pakiecikach po 5. Jest ciche miejsce ze stołami, w którym można się im przyglądać.
Uczucie dotykania starych nut jest niesamowite. Jakoś mi bliżej do tych ludzi, którzy grali z tych właśnie partii (tu pierwsze zastanowienie: dlaczego wszystkie te głosy są pojedyncze? Czy to była pojedyncza obsada, czy przepisywano sobie nuty na własny użytek?) Tacy to byli ludzie językowo łacińsko-polscy. Chyba ten język polski, wykaligrafowany starym piórem robi na mnie tak duże wrażenie. Ktoś tam siedział, ktoś to grał. Ja teraz mam to w dłoniach.
Ostatnie godziny w archiwum unaoczniły mi, czego podświadomie poszukuję. Jest to „niemiecki orkiestrowy idiom barokowy” – nie chodzi mi o STYL niemiecki, ale sytuację, gdy flet używany „w celach specjalnych”, w ariach dla niego przeznaczonych. Znajduję go już w pierwszych nutach, które biorę do ręki! Radość wielka. Jest fletowa aria z altem.
A później – takiego – już długo, długo nic. Właściwie drugą i trzecią tego typu arię (obsada: alt, 2 fl, 2 altówki!, bc) znajduję dopiero pod koniec poszukiwań.
Ogólnie zastanawia mnie dość niski pułap wymagań postawionych fletom w tych kompozycjach. Kolejne zastanowienie – jest tu spora kategoria utworów z bardzo wysokimi partiami fl 1: świdrują w trzeciej oktawie, często zahaczając o g3, a nawet a3. Na czym to grano? Na marginesie – tekst jest do zagrania na fletach jednoklapowych.
Rozwiązuje się tajemniczy zapis katalogowy Clarini vel Flauti. Po pierwsze – to Clarinetti. Po drugie: zazwyczaj część partytury opisana jest clarinetti, a część flauti. W jednym przypadku w tym samym głosie mamy nawet zapis oboi. Być może stosowane więc praktykę multiinstrumentalnego grania przez wykonawców. Nie wygląda to raczej na możliwość dowolnego zastępowania tych instrumentów, nad którą zastanawiałam się czytając katalog.
Z rzeczy rozczulających – twarzyczki dorysowane w literach „O” jednej strony tytułowej. Na innej – wpisane w „O” piękne drzewo.